Mam bardzo złe zdanie o współczesnym dziennikarstwie. Media prześcigają się masowej produkcji miernej jakości artykułów, zdjęć i materiałów filmowych. W pogoni za pieniądzem decydują się na chałturę. Widocznie się opłaca bo ten niezwykły poziom jest wszechobecny. Dzisiaj trafiłem na tekst w "Gazecie" sprzed świąt. Szczyt dziennikarskiego kunsztu. Opis sklepowych wyprzedaży, coś jak gazetka w markecie. Półtorej strony porównań kilkudziesięciu towarów (głównie odzieży). Sklep, produkt, nowa cena, stara cena. Oczywiście można nie czytać jednak A zwróciła moją uwagę na "kwiatuszek". Dowiedziałem się mianowicie, że w empiku znajdę "duży wybór foremek do cookies". Ja rozumiem, że w okresie świątecznym można pozwolić sobie na treści nie wymagające włączania myślenia u czytelników ale czy konieczne jest też wyłączanie myślenia u piszących?
Blog tu, blog tam. Jedne lepsze inne gorsze. Większość o wszystkim i o niczym. Ich autorzy wypowiadają się na każdy temat. Tworzą posty jeden po drugim. Opisują, komentują, wyrażają opinie, tak naprawdę nie mając zielonego pojęcia o tym o czym piszą. Jeśli oni mogą to dlaczego nie my? Rożnica jest tylko taka, że my mamy świadomość swojej niewiedzy. Będziemy się wymądrzać i poruszać tematy, na których zupełnie się nie znamy. Czy to będzie ciekawe miejsce, co z tego wyniknie? Nie mamy pojęcia :)