niedziela, 13 lipca 2014

...mundialowej gorączce wśród marketingowców

Mundial rozpalił nas do czerwoności. Atmosfera udzieliła się nawet A gdyż zakupiła, jakże niezbędny artykuł pierwszej potrzeby, papier toaletowy, związany ze wspomnianą tematyką. "Miękki, 3 warstwy, estetyczny nadruk". Zgodnie z zapowiedzią z opakowania, listki papieru zdobią postacie piłkarzy w kolorach żółtym i zielonym. Niby wszystko w porządku, wielu producentów "podpina się" pod aktualne wydarzenia, byle tylko wcisnąć klientom co tam tylko mają. Gdyby nie napis "Limited Edition". Znaczy, że co? To papier dla kolekcjonerów? Trzeba szybko kupować bo potem to już tylko na aukcjach? Może nie używać, zostawić dla potomnych. Umieścić w gablocie, w centralnym miejscu wychodka?
Seria limitowana papieru toaletowego to moim zdaniem jeden z ciekawszych przejawów marketingowego bełkotu. W dodatku napis po angielsku, podnosi prestiż, dodaje smaczku. Ale może to działa. Może tak wykreowane odczucie rzadkości produktu naprawdę jest w stanie podnieść sprzedaż. Przy czym słowo "rzadkość" w tym kontekście brzmi... tak sobie :)