czwartek, 28 listopada 2013

...zakupach w Biedronce.

Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo czy dogłębnie stwierdzam, że nie rozumiem fenomenu Biedronki. Słowa fenomen używam tu zupełnie świadomie, gdyż mam wrażenie, że Polskę ogarnęła prawdziwa Biedronkomania. Dlaczego? Oto jest pytanie. Nie jest to sklep zbyt szczególny, mało atrakcyjny, nie przyjmują kart płatniczych, nie mają wyszukanych produktów, a te niewyszukane bywają wątpliwej jakości (w szczególności piwo, jak twierdzą eksperci), a jednak w każdej, nawet najmniejszej mieścinie w kraju, są przynajmniej trzy.
A skąd te moje przemyślenia? A no nie zagłębiając się zbytnio w szczegóły powiem, że odwiedziłam wczoraj sześć Biedronek (w zaledwie dwóch sąsiednich miasteczkach). Niestety nie znalazłam tego czego szukałam, bo jak zwykle obudziłam się zdecydowanie za późno i mi najzwyczajniej w świecie wszystko wykupili. Za to spotkało mnie ciekawe doświadczenie. 
Jak wiadomo święta idą wielkimi krokami i w sklepowych ofertach pojawia się co raz więcej świątecznych dekoracji. No i wczoraj, przy okazji poszukiwania celu moich wizyt, zauważyłam całkiem przyzwoite świąteczne gadżety. Zachęcona i całkiem zdecydowana na zakup znaleziska szukam ceny, ale oczywiście nigdzie nie widzę etykiety. Podchodzę więc do Pani ochoczo rozkładającej towar na pułkach i pytam - W jakiej cenie ten wianek? - na co słyszę odpowiedź - Ale on będzie w sprzedaży dopiero jutro.

No comments.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz